29 stycznia 2015

Świecąca cisza.


Kiedy moja babcia miała jedenaście lat, dostała zapalenia płuc i była umierająca. Działo się to jeszcze przed wynalezieniem penicyliny. Diagnoza: zapalenie płuc, równała się diagnozie: koniec. Leżała, małe drobne dziewczątko, w wysokiej gorączce i wszyscy na wsi wiedzieli, że to dziecko nie przeżyje.

Dowiedział się też o tym jej dawny nauczyciel, mieszkający w miasteczku oddalonym o trzy godziny drogi lasem. Lubił babcię, pamiętał ją ze szkoły, w której kiedyś uczył. No i urwał w swoim sadzie gruszkę, wspaniałą, wielką gruszkę. Był ubogi, więc nie miał nic innego, co by mógł dziewczynce dać. Ruszył w drogę przez las. Podobnie jak inni pewny, że dziewczynka umrze. Nie wiedział nawet czy zastanie ją jeszcze żywą. Niósł jej gruszkę na drogę z tamtego świata.

Doszedł do domu, gdzie mieszkała babcia i poprosił, by go zaprowadzono do umierającego dziecka. Babcia osłupiała… Jej ukochany były nauczyciel wybrał się w wielogodzinną podróż lasem i przyszedł do niej, małej dziewczynki, aby jej przynieść prezent! Ujęła złocistą gruszkę w drobne, spocone od gorączki palce.
Kiedy mi to opowiadała siedemdziesiąt lat później, w jej słowach można było wyczuć ówczesne wzruszenie i szczęście. Nauczyciel usiadł obok łóżka, przez chwilę z nią porozmawiał, pogłaskał ją i ruszył w powrotną trzygodzinną drogę lasem. Miał przecież w mieście tyle pracy!
A babcia… Od tamtego momentu zaczęła zdrowieć.

Psychologowie dobrze wiedzą, do czego zdolna jest psychosomatyka, co może zdziałać dotknięcie duszy, czego może dokonać „przestrojenie duszy”, jak czasami może uzdrowić jedno zdanie. Jedna radość… Jeden dar. Ręka, która poda… „gruszkę”.
Babcia wyzdrowiała. Wyrosła, wyszła za mąż, miała córkę, córka wyrosła, wyszła za mąż, a potem urodziłem się ja. Pewna struna życia nie zerwała się. Nie zerwała się dzięki nauczycielowi, który nie zawahał się wyruszyć w na pozór zbędną drogę do umierającej dziewczynki. Który ofiarował jej gruszkę… swoją bliskość… parę słów…


Kto wie, gdzie jest pochowany ów nauczyciel, który na początku ubiegłego stulecia szedł przez sześć godzin lasem i przyniósł pewnej małej dziewczynce gruszkę. Kto wie, gdzie jest cisza, która się wznosi nad jego grobem. Ale ta cisza świeci. Są cisze, które świecą… Cisza, która pozostaje po dobrych ludziach świeci. Kto wie, może jestem ostatnim, kto go wspomina.

Czasem wystarcza tak mało… Podarować gruszkę. Przyjść ciemnym lasem do kogoś, kto jest sam, chory, odczuwa ból.

Czasem wystarcza tak mało, coś zdawałoby się niepozornego… A cały jeden kontynent, cały jeden kontynent życia nie zatonie. Kto wie, kto dzisiaj, w tym momencie, czeka – osamotniony, zrezygnowany, pełen bólu i niepokoju. Kto dzisiaj czeka na jakąś gruszkę, którą możemy mu podarować. Dzisiaj. My. Tylko my.


Eduard Martin






źródło: Po Pierwsze Ludzie

23 stycznia 2015

Miłość, dostatek i sukces.



Pewna kobieta podlewała rośliny w swoim ogrodzie, kiedy zobaczyła trzech staruszków, z wypisanymi na twarzy latami doświadczeń, którzy stali naprzeciw jej ogrodu.
Ona nie znała ich, więc powiedziała:
- Nie wydaje mi się, abym was znała, ale musicie być głodni. Wejdźcie, proszę, do domu i zjedzcie coś.
Oni odpowiedzieli:
- Nie ma w domu męża?
- Nie, odpoczywa, nie ma go w domu.
- W takim razie nie możemy wejść - odpowiedzieli.

Przed zmierzchem, kiedy mąż wrócił do domu, kobieta opowiedziała mu to, co się zdarzyło.
- A więc, skoro wróciłem, zatem poproś ich teraz, aby weszli.
Kobieta wyszła, aby zaprosić trzech mężczyzn do domu.
- Nie możemy wejść wszyscy do domu - wyjaśnili staruszkowie.
- Dlaczego? - chciała się dowiedzieć kobieta.
Jeden z mężczyzn wskazał na pierwszego ze swoich przyjaciół i wyjaśnił:
- On ma na imię "Dostatek".
Następnie wskazał drugiego:
- On ma na imię "Sukces", a ja mam na imię "Miłość". Teraz wróć i zdecyduj razem z Twoim mężem, którego z nas zaprosicie do waszego domu.

Kobieta weszła do domu i opowiedziała swojemu mężowi wszystko, co powiedzieli jej trzej mężczyźni. Ten się ucieszył:
- Jak pięknie!! Zaprosimy Dostatek, aby wszedł i wypełnił nasz dom!!!
Jego żona nie zgadzała się i spytała:
- Mój drogi, dlaczego nie mielibyśmy zaprosić Sukcesu?
Ich córka słuchała tej rozmowy i weszła im w słowo:
- Nie byłoby lepiej, gdybyśmy pozwolili wejść Miłości? W ten sposób nasza rodzina byłaby pełna miłości.
- Posłuchajmy rady naszej córki, powiedział mąż do żony. Pójdź i zaproś Miłość, niech będzie naszym gościem.

Żona wyszła i spytała:
- Który z was to Miłość? Niech wejdzie, proszę i będzie naszym gościem.
Miłość usiadła na wózku i ruszyła w kierunku domu. Także dwaj pozostali podnieśli się i ruszyli za nią. Trochę zdziwiona kobieta pyta Dostatek i Sukces:
- Zaprosiłam tylko Miłość, dlaczego idziecie także wy?
Oni odpowiedzieli razem:
- Jeżeli zaprosiłabyś Dostatek lub Sukces, pozostali dwaj zostaliby na zewnątrz, ale zaprosiłaś Miłość, a tam gdzie idzie ona, idziemy i my. 



 Tam, gdzie jest Miłość, jest też Dostatek i Sukces.





 Przypowieść, autor nieznany.

Warto pamiętać...





14 stycznia 2015

Nie tylko dla ucha...






Poza logiką.


Obalmy mit i kult przyziemnych spraw,
zamiast tak tkwić coś zrób i dokonaj zmian.
Chcesz poznać wzór, odpowiedź znać,
aby odkryć tajemnice, którą skrywa ten świat.

Nie kieruj się tylko logiką,
metafizyką, wypełnij dzień.
A gdy rozsądku głos gdzieś zaginie to
wiedz, że ryzyko czasem ma sens.
Nie uznajemy granic!

Następni w kolejce po wolność i szczęście
zostańmy tacy sami.
A referencje niech czyny, nie słowa wystawią nam.

Nie musisz śnić,
by żyć wedle własnych praw.
Przełącz na tryb, by zmysł poprowadził sam.
To ten sam wzór,
odpowiedź znasz
znów próbujesz to wykrzyczeć,
bo chcesz zmienić ten świat.

Nie kieruj się tylko logiką,
metafizyką, wypełnij dzień.
A gdy rozsądku głos gdzieś zaginie to
wiedz, że ryzyko czasem ma sens.
Nie uznajemy granic!

Następni w kolejce po wolność i szczęście
zostańmy tacy sami.
A referencje niech czyny, nie słowa wystawią nam.

Nie kieruj się tylko logiką,
metafizyką, wypełnij dzień.
A gdy rozsądku głos gdzieś zaginie to
wiedz, że ryzyko czasem ma sens.
Nie uznajemy granic!

A referencje niech czyny, nie słowa wystawią nam.




13 stycznia 2015

Chęć posiadania.


Nasze pragnienia dotyczą prawie każdej sfery naszego życia, także tej materialnej. Niejednokrotnie chcemy kolejnej rzeczy, kolejnego sprzętu, kolejnego przedmiotu... Tylko po co? Po to aby pokazać się w lepszym świetle przed innymi i zaimponować im, aby samemu się dowartościować, aby zapełnić pustkę... Zaczynamy gonić i przypomina to pogoń za króliczkiem, który i tak okazuje się lepszy od nas. Ale nie ustępujemy, bo przecież jak go dogonimy, to... No właśnie, co się wówczas stanie? Będziemy lepsi, będziemy bardziej lubiani i podziwiani, zapełnimy pustkę? Nic poza tym, że zmęczenie pogonią wymiesza się z naszą frustracją.






12 stycznia 2015

Strach przed zmianami.


Istnieją dwa powody,
które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń.

Najczęściej po prostu uważają je za nie realne.
A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują,
że spełnienie marzeń staje się niemożliwe w chwili,
gdy się tego najmniej spodziewają.

Wtedy jednak budzi się w nich strach
przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane,
strach prze życiem rzucającym nowe wyzwania,
strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli.
                         
                                                                      Paulo Coelho  


autor nieznany - zdjęcie z internetu


11 stycznia 2015

Gotowi na szczęście?


Kilka dni temu wpadły mi w ręce dwa pytania:

Jesteś gotowa na przyjęcie szczęścia, miłości, harmonii, bogactwa i spełnienia na każdym poziomie?
Jesteś gotowa na to, by wreszcie zamanifestowały się twoje marzenia?


No właśnie, czy jestem gotowa na spełnione życie? Na to wszystko, co zawsze mi na dnie serca cichutko grało, a dotychczas było przywalone stertą rupieci, zbędnych gratów i tonami kurzu. Zrobiłam porządek i zlikwidowałam rupieciarnie. Dogrzebałam się już do moich cichych marzeń, otrzepałam z kurzu, oczyściłam i otoczyłam miłością. Ułożyłam je na sercu i dopuszczam powolutku do głosu.  Otoczone miłością stają się coraz głośniejsze i odważniejsze. Zaczynają się materializować krok po kroczu, a ja podążam za nimi pozwalając się prowadzić jak dziecko za rączkę. Jestem zachwycona moją nową drogą za marzeniami, ale i przerażona... Przerażona, i nie dlatego, że marzenia przestaną się manifestować w moim życiu, tylko właśnie dlatego, że są na wyciągnięcie ręki i mogą być... wreszcie moje.

Przez lata boimy się tylu złych rzeczy, że gdy te dobre zaczynają gościć w naszym życiu nie do końca wiemy jak się zachować. Pragnienia mieszają się ze strachem, realność dnia codziennego  przeplata się z tym co dotychczas było niemożliwe. Chcemy i boimy się równocześnie, ale tak się nie da. Sami musimy dokonać wyboru. Nikt za nas decyzji nie podejmie.
Czy odważnie z otwartością i wdzięcznością przyjmiemy całe dobro, którym jesteśmy obdarowywani, czy też pozostaniemy w miejscu mając za towarzysza jedynie strach?

Czy jesteśmy gotowi na szczęście... na jego przyjęcie?



autor nieznany


Bliskość prawdy.


Kiedy czujesz spokojną radość,
to wówczas jesteś blisko prawdy.

                                         Rumi

Kiedy jesteś blisko prawdy,
jesteś spokojny i radosny.




źródło Rumi
 

Ciemność i Światło.


- Jestem tak bardzo zmęczona – powiedziała Ciemność słabym głosem.
Światło spojrzało na nią zaniepokojone. Zszarzała nieco, pobladła. 


- Połóż się, proszę – powiedziało i otuliło Ciemność pledem. – Tak długo zbierałaś nocne łzy, opiekowałaś się marzeniami, splatałaś dłonie kochanków i kołysałaś tęsknotę, że powinnaś teraz odpocząć. 


Ciemność poprawiła poduszkę i z czułością przyglądała się Światłu krzątającemu się po świecie. „To dzięki niemu mam siły by żyć” – pomyślała.





źródło Zapiski Wiedźmy


05 stycznia 2015

Wszystko już jest.





Nie rezygnujmy z marzeń.


"Marty był synem wędrownego trenera koni. W rezultacie większość swoich szkolnych lat spędził podróżując ze swoją rodziną od jednej farmy do drugiej. Jego edukacja była bardzo powierzchowna. Udało mu się jednak skończyć szkołę średnią. Kiedyś w szkole miał zadane napisać pracę o swoich marzeniach i aspiracjach na przyszłość. Podszedł do tego bardzo poważnie i przelał swoje serce na papier. Jego wizją było 200-akrowe ranczo z domem mierzącym 4 000 stóp kwa­dratowych. Załączył nawet wykresy. Był bardzo dumny ze swojej pra­cy i uważał, że jest to jego najlepsza praca w życiu.
 
 Możecie sobie wyobrazić wielkie zdziwienie Marty’ego, kiedy zo­baczył na pracy wielką, czerwoną jedynkę? Poszedł od razu do nau­czyciela, chcąc wiedzieć, dlaczego jego praca dostała tak negatywną ocenę. Nauczyciel powiedział strapionemu chłopcu, że nie zaliczył tej pracy, ponieważ treść nie była realistyczna. Przecież, zauważył nauczyciel, Marty był synem wędrownego trenera koni. Nie miał pieniędzy ani możliwości. Nie miał kapitału, by kupić ziemię i konie i wybudować na niej dom oraz stajnie. Co oznaczało, w ograni­czonym umyśle nauczyciela, że praca Martyego to czysta fantazja.

Nauczyciel powiedział Marty’emu, że jeżeli chce zaliczyć, musi napisać pracę od nowa. Marty wrócił do domu i powiedział rodzicom, co się stało. Poprosił o radę. Ojciec powiedział:
- Marty, zostawiam to twojej decyzji.
Następnego dnia Marty powiedział nauczycielowi, że zatrzymuje swoją jedynkę, bo nie zrezygnuje ze swoich marzeń.
 
 
autor nieznany - zdjęcie z internetu


Dziś Marty Roberts jest właścicielem 200-akrowego rancza z domem, mierzącym 4 000 stóp kwadratowych. Nad kominkiem, oprawiona w ramkę, wisi praca Marty’ego, w której po raz pierwszy zdefiniował swoje marzenia.

Marty poprosił nauczyciela, który przed laty postawił mu jedynkę, by zorganizował na jego ranczo letni obóz dla młodzieży. Nauczyciel przyjął ofertę i pierwsze lody zostały przełamane. Później nauczyciel przyznał się, że Marty nie był jedynym uczniem, którego skrzywdził swoją cyniczną postawą.

- Jako nauczyciel – wyznał – przez te wszystkie lata zniszczyłem wiele młodzieńczych marzeń i wstydzę się tego. Zabrałem im coś, co by uczyniło z nich w przyszłości ludzi, którymi mogli zostać. Dziękuję losowi, że ty nie pozwoliłeś mi odebrać swojej wizji.

Ci dwaj mężczyźni są chodzącym dowodem na to, że wizja może dotknąć i zmienić nie tylko osobę, której jest wymysłem. Wizja Marty’ego zmieniła jego pozycję w świecie, ale również zmieniła poglądy nauczyciela na świat, a potem poglądy setki młodych ludzi, którzy byli uczniami tego 
nauczyciela."
 
Charles C. Lever
 

03 stycznia 2015

Już wiem, że wszystko jest cudem.




Uwaga! Nowy wirus!


02.01.2015 Epidemia wywołana nowym Wirusem – o wiele szybszym, bardziej zaraźliwym od Ebola i „nieuleczalnym”. Prof.Dr. Michael Vogt

 

Zarazek sporadycznej – i najczęściej egzystującej jako bardzo odizolowana – choroby wydaje się teraz mutować. Pojawił się w kilku państwach jednocześnie – w tym również w Niemczech, Austrii i Szwajcarii – i rozszerza się na cały świat szybciej niż wirus Ebola.


Grypa AWAKEN (Grypa Przebudzenia) – jak czołowi eksperci WHO nazywają ten Wirus zagrażający Systemowi – prowadzi nagle do klarownego i trzeźwego Umysłu w tu i teraz. Na początku zaczyna się niegroźnie – wraz z przyjemnością picia wyłącznie oczyszczonej wody pitnej i wraz ze spożywaniem zdrowej żywności.


Następnie pojawia się wyraźna antypatia do konsumowania mainstreamowych mediów. Ostatecznie te symptomy przechodzą w podwyższoną Świadomość Wspólnoty, w całkowite połączenie z własną Duszą i idącą z tym w parze – a do dziś nieznaną – wolność od Strachu.


Ostatecznie choroba kończy się bezwarunkową Miłością,
pokorą i wdzięcznością do samego siebie, do Stwórcy i do jego Tworzenia.


Wszystkie do dziś wypróbowane środki takie jak HAARP, chemtrails, Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej a nawet dokonywane w trybie przyspieszonym masowe szczepienia, operacje fałszywej flagi i groźby związane ze scenariuszem globalnej wojny itp wydają się być całkowicie bezskuteczne. Elita jest całkowicie bezradna!


Wyłącznie z powodu tego Wirusa WHO ogłosiło najwyższy stopień zagrożenia epidemiologicznego bo ten Wirus może gruntownie zmienić Życie na tej planecie! Nawet wysłane SMS-em przez WHO ostrzeżenie do ponad 7 miliardów mieszkańców Ziemi: „Proszę pozostać w swoim Matriksie, tam jesteście państwo bezpieczni!” przebrzmiało bez echa.


Również i najbardziej do dziś skuteczny AntyBiotyk o szerokim spektrum działania (tłumacząc – skierowany przeciw Życiu), mianowicie piorąca mózg papka z masowych mediów (czyli permanentne powtarzanie idiotycznej dezinformacji) po raz pierwszy wydaje się nie działać!
Jest jeszcze gorzej: zainfekowani szybko rozwijają nieodwracalną i całkowitą odporność na każdy rodzaj manipulacji. Ten kto jest zainfekowany w sposób oczywisty nie może już więcej wrócić do swoich starych, dozwolonych wzorców myślowych.


Ten zarazek został szybko zidentyfikowany
lecz nie mógł zostać szybko odizolowany.


Przez ekspertów nazywany jest Wirusem Prawdy lub tez Wirusem Akaszy i jest bardzo zaraźliwy. Proszę koniecznie unikać kontaktu z samodzielnie myślącymi i działającymi w sposób odpowiedzialny Ludźmi. Istnieje podejrzenie że ten Wirus może się również dalej rozpowszechniać za pomocą telepatii – przekazywania myśli.


Na podstawie ostatnich badań została teraz również odkryta dokładna droga zarażania:
przebieg choroby na ogół zaczyna się wraz z przeczytaniem tego odszyfrowanego tekstu!
Czas inkubacji wynosi zaledwie kilka milisekund
… no, już zaświtało?

 

Serdecznie witamy w Wolności!

 

… i z każdym dniem jest nas coraz więcej!



Prof.Dr. Michael Vogt

 

źródło  http://wolnaplaneta.pl/



Obowiązek... obowiązek miłości.