12 grudnia 2015

(Nie) Świadomość wypowiadanych słów.


Wspomnień czar...

Osiemnaście lat temu właśnie się przeprowadzałam. Byłam także w dziewiątym miesiącu ciąży. Przeprowadzka bardzo mnie zmęczyła, chociaż moje czynności były ograniczone. 11-go o 23-eciej byłam już tak potwornie zmęczona, że nie miałam siły się wykąpać i powiedziałam do męża: "Jakby tak... przyszło mi teraz urodzić, to nie dam rady!"
Dwadzieścia minut później odeszły mi wody...

Pierwszy poród, także w szpitalu niezbyt optymistycznie na mnie patrzyli, dając mi czas do rana, a nawet jeszcze później. Z politowaniem patrzyli na mój brak siły i zasypianie między skurczami.
Nie ukrywam, że podczas strasznych bóli przeszła mi przez głowę szalona myśl... "jakby tak uciec z tej porodówki... :) jednak to sprawy nie załatwi" i poddałam się temu co jest i ma być. I wszystko potoczyło się szybko. Wystarczyło trzy razy, po trzy razy i nad ranem 12-go... miałam już syna w ramionach. Dokładnie tak było, czym wszystkich zaskoczyłam.

Już od młodzieńczych lat wiedziałam, jaką moc mają wypowiadane przeze mnie słowa. Wówczas nie byłam świadoma "mechanizmów" jakim ulegają i dlaczego, bo raz się manifestowały, a innym razem wręcz przeciwnie. Świadoma jednak byłam ich mocy. Teraz wiem, że mocy moim słowom dawała jedność ciała, serca i umysłu. Proste, jednak kilka lat mi zajęło, abym mogła  świadomie tą jedność poczuć.

Podobnie było ze studiami, pracą, mieszkaniem, zamążpójściem... i wieloma innym sprawami i sytuacjami. Nieświadomie wówczas tworzyłam swoją rzeczywistość kreując własne życie.

18 lat minęło, jak jeden dzień... nooo dobra... jak tydzień i z mojego maleństwa wyrósł (prawie) mężczyzna, od dzisiaj pełnoprawny członek naszej społeczności.
Mam cudownego syna o ogromnym i gorącym sercu, chociaż życie go nie rozpieszczało, a może właśnie dlatego, że go nie rozpieszczało. A może to miłość, moja miłość go tak ukształtowała, bo przecież wychowałam go samotnie. A może wychowując, go pozwalałam, aby sam mógł zaistnieć ze swoją miłością. Mam wspaniałego syna i każdego dnia uczymy się siebie nawzajem i od siebie, i to jest cudowne!
Formalny krok w dorosłość nie oznacza świadomej odpowiedzialności, jednak z przyjemnością obserwuję, jak każdego dnia jej doświadcza odkrywając siebie na nowo.
Synu Kocham Cię!









Maria Prosperita
mariaprosperita@gmail.com


1 komentarz:

ReWar pisze...

Lubię to. W każdym słowie przemawia Miłość. Wszystkiego najlepszego.,