17 stycznia 2017

Moment i... wszystko staje się proste.


Oj trochę mnie tu nie było. I aż taka przerwa w pisaniu zdarzyła się pierwszy raz od momentu, kiedy istniej blog. No cóż pochłonęła mnie rzeczywistość. Zakradała się powolutku, wręcz niezauważalnie, podsuwając kolejne sprawy do załatwienia. W pewnym momencie miałam wrażenie, że rozmnażają się przez pączkowanie w przyspieszonym tempie, a ego poczuło się w swoim prawie już zapomnianym żywiole, spychając świadomą uwagę na tor boczny.

Jeżeli śledzicie chociaż "z doskoku" kalendarz Majów, to wiecie jak wiele działo się i dzieje nadal energetycznie. Jak wiele odpada zbędności, szczególnie tych głęboko ukrytych i jak wiele przestrzeni się otwiera. Jak się okazuj także uległam temuż procesowi. Poddałam się. Na zachodzące zmiany, bardzo mocno zareagowało ciało, które nie nadąża za tym, co zadziewa się bardzo szybko na wszystkich pozostałych poziomach. No cóż... proces transformacji i cudownym jest fakt, że możemy tego doświadczać. Ja mogę tego doświadczać.

Uwielbiam ten proces. Coś się dzieje nie wiadomo po co i na co, a za moment... wszystko staje się proste, zrozumiałe i piękne. Serce, umysł i ciało grają jedną cudowną melodie i pojawia się wszechogarniające uczucie wolności i spełnienia.

Maria Prosper
Nawet nie byłam świadoma, że...
stęskniłam się za Wami, za pisaniem.
Dziękuję, że Jesteście.












Brak komentarzy: