Słowo to pojawiło się w moim życiu wraz z cudowną osobą, która je wypowiedziała...
Okres, w którym byłam nie należał do najłatwiejszych, gdyż dotykałam w sobie coraz głębszych poziomów i pojawiały się wątpliwości, obawy... nawet pytania o sens... Umysł z uporem maniaka "przekonywał" mnie o bezsensowności jakichkolwiek działań. I na nic zdaje się ogromna wiedza poparta wieloletnim doświadczeniem, kiedy wchodzimy głębiej i głębiej w siebie. Kiedy dotykamy subtelności, które nie do końca można przełożyć na codzienność. Proces piękny, ale także bolesny, czasami nawet bardzo, a przecież nie chcemy czuć bólu i doświadczać przykrych emocji, które są tak głęboko ukryte pod stertą rupieci i różnego rodzaju badziewi, że na samą myśl o odgracaniu odrzuca nas i robi nam się niedobrze...
Pytanie, tylko czy dalej ten balast chcemy ciągnąć za sobą? Ja nie chciałam. Zakasałam rękawy i zabrałam się do roboty. Zeszło mi znacznie dłużej niż przypuszczałam. W pewnym momencie pojawiła się ONA. Niespodziewanie zagościła w moim życiu osoba, która pomogła mi spojrzeć z innej perspektywy na problem w jednym z tematów, który ciągnęłam za sobą, jak przywiązaną kulę u nogi, ograniczającą mnie w nie jednym działaniu.
Pojawiła się, pomyślałam"gościnnie", ale pozostała ze mną na stałe, pomimo, że dzieli nas odległość fizyczna, to jest dalej dla mnie wsparciem. W procesie zmian, ważne jest aby obok był ktoś, kiedy potrzebujemy chociażby spojrzenia z innej perspektywy, jakieś wskazówki aby odkryć w sobie to "coś", co nie pozwala ruszyć dalej...
Możemy robić wszystko sami. Szczególnie kobiety, takie ZosieSamosie. I faktycznie w rozwoju nikt za nas nic nie zrobi, jednak dobrze jest czasami poprosić o pomoc. I ja poprosiłam. Odważyłam się. Poprosiłam, co nie było dla mnie łatwe, ale zrobiłam to i otrzymałam pomoc.
To właśnie od niej usłyszałam, to piękne dla mnie słowo: rekonfiguracja. Słowo, którego nie byłam wstanie zapamiętać przez kilka długich tygodni. Nie mogłam, bo właśnie we mnie i moim życiu odbywała się wielopoziomowa rekonfiguracja. Także rekonfiguracja wielu rozpoczętych projektów, w tym także mojej książki, na którą wielu z Was czeka z niecierpliwością...
Odpadło ze mnie wiele, bardzo wiele. To co zostało odkryte na nowo w cudowny sposób się układa, scala, harmonizuje... Cudowne uczucia i dla tych uczuć wato przechodzić każdy proces, nawet bolesny, który pozwoli zrobić kolejne kroki do przodu i w górę, a czasami są to nawet... skoki milowe!
Cudownego odkrywania siebie i życia na nowo.
Maria Prosper-Life
zdjęcie z internetu - autor nieznany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz