Od wczoraj, na mojej twarzy i w sercu pojawia się uśmiech, kiedy to dowiedziałam się, że jestem mądralińska. Widocznie jestem, chociaż nigdy w ten sposób o sobie nie myślałam. Przyznaj, że bawi mnie to określenie, bo nabrało nowego znaczenia.
Odebrałam wczoraj telefon i wypłynęła z słuchawki lawina słów, prawie na jednym oddechu. Nagle, od bardzo dawna, pojawiła się w mojej przestrzeni osoba, która znacznie więcej mówi ode mnie. A wiecie, że to raczej niespotykane. Niestety nie miałam szans przebicia się z jakimkolwiek słowem. Przyznaję, że odwykłam już od potoku słów wylewanych tylko po to, aby wyrzucić wszystkie żale, ubolewać i umacniać się w roli ofiary, obwiniając po drodze kogo się da.
Nie ważne co nas w życiu codziennym spotyka, ważna jest nasza reakcja na dane wydarzenie. Jest to dar, bo mamy możliwość przejrzeć się jak w lustrze. Mamy szansę zatrzymać się, odnaleźć przyczynę naszej reakcji, uświadomić ją sobie i rozpuścić. Pojawia się szansa i albo z niej skorzystamy lub nie. Albo coś zmienimy w sobie, albo też nie. Sami decydujemy.
I jeżeli ktokolwiek oczekuje, że przyznam mu rację, że "wina" jakiejkolwiek sytuacji czy zdarzenia z naszego życia leży na zewnątrz, to oczywiście, że... jestem mądralińska i bardzo mi się to podoba. Nie zgadzam się na szukanie winnych na zewnątrz, bo wszystko wypływa z naszego wnętrza i manifestuje się w codziennym życiu. Sami modelujemy je w każdej chwili i nikt, i nic nie ma na to wpływu poza nami. I tak, jestem mądralińska! I dobrze mi z tym!
Nie mam prawa i nie mam ochoty nikogo głaskać tylko dlatego, żeby poprawić jego nastrój i samopoczucie, utwierdzając tym samym, jaki jest biedny i krzywdzony. Każdy z nas bierze odpowiedzialność za siebie i ponosi konsekwencje swoich decyzji, bez względu czy one nam się podobają czy też nie.
Dziękuję wspaniałej istocie za cudowne doświadczenie
i pokazanie mi mądralińskiej strony mojej osoby.
CUDowności.
Maria Prosper
praktyk, inspirator i konsultantka
prosperującej świadomości i życia w miłości
prospercentrum@gmail.com
autor zdjęcia: Greg Bialasz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz