14 listopada 2014

Posłuchałam własnego serca.


Długo się opierałam nim w końcu odważyłam się założyć tego bloga. Ciągle stawało coś na drodze, coś powstrzymywało mnie, coś było nie tak. Jednak przyszedł moment, kiedy to życie pchnęło mnie do przodu i w jednej chwili, a ściślej w jednej godzinie założyłam i bloga, i stronkę na facebooku. Blog jest takim moim małym miejscem, które jeszcze ciągle moderuję, bo nie wszystkie sprawy techniczne są dla mnie jasne i czytelne. Dlatego też metoda prób i błędów jest wspaniała, ale jednak czasochłonna...

O takim blogu... to właściwie... myślałam od zawsze. Serce mnie ciągnęło, stukało a ja się opierałam mając w sobie syndrom kopciuszka. Nawet jak runęło całe moje życie w gruzy, brakowało mi nadal odwagi aby zrobić ten krok do przodu, ale w kompletnie przeciwnym kierunku. No cóż, widocznie musiałam jeszcze bardziej dostać po dupsku, abym usłyszała sama siebie i to co w duszy mi gra. A gra, oj gra i to głośno i radośnie...



zdjęcie: http://www.kobietywpodrozy.com/


Brak komentarzy: