27 listopada 2014
Miłość i pogarda.
"(...) Miłość czyni cuda. Uczę się ją pokazywać bez skrępowania, bo przed laty nie pokazywałam co czuję. Starałam się robić dobre wrażenie na ludziach. Dlaczego? Ze strachu albo wstydu przed odrzuceniem, wyśmianiem, skrepowaniem, pomieszaniem, niezdecydowaniem... Z braku umiejętności okazywania miłości i życzliwości. Czasem zazdrość lub złość nie pozwalały na szacunek do siebie i drugiego człowieka. Ale były jakieś normy w zachowaniu, które z zaciśniętym gardłem, brzuchem, a czasem sercem realizowałam... Dziś wciąż robię wrażenie, choć przestałam się o to starać - albo dobre albo złe, bo jest wolność wyboru .
Zaryzykuję kontrowersyjną teorię: skoro nie kochasz siebie, gardzisz innymi ludźmi tak samo jak sobą. Dlaczego? Bo patrzymy na ludzi tak jak na siebie, jak na własne wyobrażenie o sobie. Nie ma innej możliwości - tak bardzo jesteśmy przywiązani do myśli, ciągłego myślenia, obrony własnej racji i własnych poglądów. Co można zrobić? Uczyć się nowych umiejętności wyrażania uczuć i siebie. Uczyć się ciszy i głębi oddychania bez pośpiechu. Po prostu zakochać się w czymkolwiek co się nadarzy przez 5 minut i uczyć się odczuwania nieskrępowania poglądami i ocenami.
Ile mamy miłości w życiu? Tyle samo co życia w miłości."
Szkoła Mistrzostwa Życia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz