Każdy człowiek. którego spotykamy na swej drodze jest naszym lustrzanym odbicie. I czy ten fakt wykorzystamy dla własnego dobra zależy tylko od nas samych. Są to cudowne lekcje życia pozwalające spojrzeć w głąb siebie i zaobserwować co nas tak naprawdę uwiera w życiu.
Przeglądając się codziennie w ludzkim odbiciu ciągle odkrywam siebie na nowo i na nowo, dowiadując się o sobie zaskakujących rzeczy dotychczas ukrytych. Czasami jest to dosłowne odbicie, a czasami mogę się przyjrzeć rzeczom i zachowaniom, których tak naprawdę nie akceptuję u innych, z którymi walczę, walczę nieświadomie.
Doskonałymi nauczycielami w tym przypadku są członkowie naszej najbliższej rodziny, bo są z nami i codziennie pod ręką. Ostatnio przez jakiś czas przyglądałam się w odbiciu nastoletniego syna, który nie kończył wykonywanej czynności. A konkretnie, to nie kończył zmywania naczyń. A dosłownie, to niby kończył, bo zlew zostawał pusty, ale tylko na moment, bo za chwile lądowały w zlewie brudne naczynia przyniesione przez niego z jego własnego pokoju... Brudne naczynia w pokoju nastolatka, to... podobno taki wiek... I tego się trzymam jako etapu przejściowego będącego nowym dla mnie doświadczeniem.
Wracając do zmywania, to sama zawsze te czynność doprowadzam do końca i przez dłuższy czas nie mogłam skojarzyć o co w tym chodzi. A chodzi o niedosłowność, o czym kompletnie zapomniałam...
Qrcze, ja czegoś także nie dokańczam jak widać! Tylko czego? Przyglądam się i nawyk, którego odzwierciedleniem jest syn z pewnością na dniach się ujawni. To takie proste i być może dlatego wydaje się skomplikowane...
Wszystko zależy od tego czy chcemy się przejrzeć i co chcemy w swym odbiciu dostrzec.
autor nieznany - zdjęcie z internetu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz