30 sierpnia 2016

Niech serce cię prowadzi w labiryncie życia.



Każdy z nas wracając do domu, do siebie kroczy własną drogą, doświadczając życia. W zależności od stopnia gotowości na zmiany przyciągamy odpowiednie wydarzenia, osoby czy informacje. Co z nimi zrobimy, jak na nie zareagujemy zależy tylko od naszych decyzji i wewnętrznej chęci doświadczania.

Każdego dnia ze wszystkich stron jesteśmy "bombardowani" tysiącami informacji co "powinniśmy" i "musimy" aby żyć szczęśliwie. To jaką ilość i jakość wiadomości przepuścimy przez siebie zależy tylko od naszych wyborów i decyzji. Uwielbiamy spektakularne rzeczy, które rozwiążą nasze problemy szybko, łatwo i bez naszego udziału. Nic z tego! Zmiany to proces, praca i wykonywanie kroku za krokiem, często mając wrażenie iż idziemy pod górkę, a nie z górki.

Nasze życie nie składa się z dużych imprez: świąt, wesel, jubileuszy... które zdarzają się kilkakrotnie w roku. nasze życie to poranne wstawanie, toaleta, śniadanie, ubieranie się... O ile całkiem nieźle wychodzi nam przyjęcie "odpowiedniej pozy" na kilka godzin podczas imprezy, to w codziennych drobnych czynnościach już nie koniecznie. Bycie kimś innym nam nie służy i w codzienności pozwalamy sobie ściągnąć nasze maski i okazuje się, że nasza rzeczywistość wcale nie jest taka kolorowa. Jednak to jest tylko nasza reakcja na to co widzimy, a raczej chcemy widzieć. Tak chcemy, świadomie czy też nie.
To tak jak z naszymi "chciejstwami". "Chcę mieć więcej pieniędzy!" O dziesięć złotych? ;) Ale nie o tym dzisiaj. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że wysyłając swoje chciejstwo, wysyłasz w świat także jego "drugie dno" czyli "nie mam pieniędzy, brakuje mi, mam potrzeby...". I dostajesz zgodnie ze swoimi życzeniami. Sabotażysta ciągle się uwija, uwielbia być zajęty!

To tak jak z medytacjami, tak bardzo modnymi ostatnio. Fajnie jest od czasu do czasu wybrać się i pomedytować. Fajnie jest na moment odizolować się od rzeczywistości, zamknąć w pokoju i oddać się medytacji. Żeby nie było, nie mam nic przeciwko takim praktykom, jednak mam pytanie: "a co z codziennością?" Już słyszę te wszystkie wymówki i tłumaczenia. No i znowu prym wiedzie sabotażysta!

Kochani, nie sztuką jest odizolować się w pustelni i w sprzyjających warunkach medytować. Sztuką jest wykonywanie codziennych drobnych czynności medytując, kiedy świat zewnętrzny jest głośny i hałaśliwy. Kiedy dzieci krzyczą, partner miał ciężki dzień, sprawa nie została załatwiona trudno jest zachować spokój i pogodę ducha. Wszystko zależy od nas samych, naszych wewnętrznych relacji. Czy jesteśmy wstanie usłyszeć głos naszego serca? W jazgocie nie ma opcji aby go usłyszeć. Głos serca słyszalny jest tylko w ciszy i świadomym życiu.

Wszystko sprowadza się do świadomego życia w codzienności, uważności chwili, skupienia spokojnej uwagi na codziennych czynnościach, aby móc usłyszeć głos własnego serca, które dokładnie wie jak cię prowadzić przez labirynt życia.
Jeżeli chcesz żyć bardziej świadomie, praktykować uważność, doświadczać spokoju i tym samym poprawić jakość swojego życia zapraszam do udziału w autorski projekcie zmian
link: Spokój jest rozwiązaniem.

Życia w uważności.
Maria Prosperita
















Brak komentarzy: