30 maja 2015

Bez limitu.



Spotkamy się?
Nie mam dziś czasu. Muszę iść do rodziców, nie chce mi się, ale będą marudzić, a potem muszę wrócić do domu, bo chłop mi będzie marudzić, że mnie ciągle nie ma w domu...
A jutro?
Też nie. Praca, zakupy, zobowiązania. Rozumiesz.
Rozumiem. Miłego tygodnia.
Nie będzie miły, mam już dość.
To może się jednak spotkamy?
Nie, nie, muszę spełnić te wymogi, muszę to zrobić...
Jasne. Cześć.
Cześć.


Czyje życie żyję? W czyich jestem sprawach? Nie było mi łatwo zrozumieć tego aspektu The Work. Jak to czyje? moje, czy nie? muszę, muszę, muszę...A kto mi każe? No, niby nikt, niby ja sama, a jednak to wciąż rodzice, wciąż inni ludzie, wciąż przekonania w mojej głowie, że ludzie się obrażą, odwrócą ode mnie, opuszczą mnie ,wywalą ze swojego życia, jak nie zrobię tego czego ode mnie chcą albo tego co mi się wydaje, że oni chcą... A z drugiej strony jest cała masa ludzi, którym ja narzucam co dla mnie muszą zrobić, kiedy mają się uśmiechać, co mówić, co milczeć, co zmienić, a co nie...

Czy życie w swoich sprawach jest samolubne? Nie, nie jest. Jest zawsze właściwym momentem z właściwym człowiekiem, we właściwym miejscu. I jest łatwością wyboru, jasnością co do tego, czego naprawdę chcę i kim dla siebie jestem.
Swobody w myśleniu, bez limitów.

Szkoła Mistrzostwa Życia






2 komentarze:

m_16Waszek pisze...

"Ale za to niedziela
ale za to niedziela,
ale za to niedziela
będzie dla nas.."

Loona pisze...

Dobre pytanie... czyim życiem żyję?
Staram się swoim, ale to jest trudne, z różnych powodów...