Tak się zastanawiam... jak to jest z tym wprowadzaniem zmian do naszego życia. Okazuje się, że jakby tak zapytać, to wszyscy "chcemy" zmian, nieprawdaż? A jak to wygląda w praktyce? Nie aż tak entuzjastycznie. Czy tak naprawdę chcemy zmian?
Przyglądam się wpisom i komentarzom na fb. Na różnych wydarzeniach, spotkaniach... Sporo jest uniesionych kciuków w górę, serduszek, uśmieszków, słów "poproszę i dziękuję"... i wszystko ma się samo zadziać za sprawą innych i magii, bez naszego udziału... Chętnych do zmian sporo, ale uczestniczących aktywnie dla własnego dobra niewielu. No cóż zmiana zmianie nie równa. Każdy ma wolną wolę i sam podejmuje decyzje i dpowiedzialność za siebie.
Jednak nasuwa mi się pytanie: Jak mają nastąpić zmiany w naszym życiu, jak trudno nam wprowadzić zmiany tylko w samych komentarzach zamieniając uniesione kciuki, serduszka, uśmieszki na coś więcej... a przecież każdy z nas ma moc kreatywności.
Chcemy zmian, ale... nie zamienimy w szufladzie miejscami łyżek z widelcami nie zmienimy przyprawy do zupy nie przestawimy czegokolwiek na półkach nie pójdziemy inną drogą
a tym bardziej... nie wyjdziemy z domu bez naszej maski... makijażu (kobiety) gadżetu (mężczyźni)
Dziękuję za wszystko, co kiedyś było mi potrzebne do realizacji i wzrastania na drodze rozwoju. Błogosławię to z miłością i pozwalam odejść temu wszystkiemu w energii światła.
Dziękuję rodzicom i swoim przodkom, wszystkim osobom, które spotkałam na swojej drodze życiowej, a które pomogły mi wznieść się na mojej drodze rozwoju i rozwinąć się.
Dziękuję za każdą lekcję otrzymaną od świata, która pomogła mi w poznaniu siebie i powrocie do domu, mojego wewnętrznego domu.
Dziękuję za każde wydarzenie zaistniałe w moim życiu, które zatrzymało mnie i pozwoliło poczuć magię chwili bez względu na to, jaka ona była.
Dziękuję za wszystko czego mogłam doświadczyć w swoim życiu. Doświadczyć dla mojego własnego dobra, pomimo iż wówczas wydawało mi się i odbierałam to jako bardzo krzywdzące. Nic bardziej mylnego.
Dziękuję za drogę, którą przebyłam aby móc być tu gdzie jestem i tym kim jestem. Całe moje dotychczasowe życie i jego wszelkie doświadczenia otulam bezwarunkową miłością i energią światła. Dziękuję.
Jedyną stałą jest zmiana i możemy świadomie dokonywać tych zmian przy użyciu kwantowej metody Metody Diamentowego Pola.
Każdego dnia zmieniamy nasze życie czy ono nam się podoba, czy też nie. Jednak przy użyciu Metody Diamentowego Pola możemy robić to świadomie. Możemy zmieniać siebie i własną rzeczywistość, w każdym momencie.
Nic nie zmieni się w otaczającym nas świecie jeżeli nie dokonamy zmian w sobie. Każde uczucie czy emocja wywołuje odpowiednie w ciele wibracje. A to czym wibrujemy, to przyciągamy.
Metoda Diamentowego Pola szybko i łatwo zmienia nasze wibracje dając poczucie spokoju i wolności, stwarzając tym samym przestrzeń do nieograniczonych możliwości tworzenia zgodnie z naszym wnętrzem. Tworzenia zgodnie z naszymi wibracjami i pragnieniami serca prowadząc nas drogą do spełnienia.
Nigdy nie wiemy co Świat ma dla nas w prezencie, czym nas mile zaskoczy, a jego możliwości są nieskończone i nie do ogarnięcia umysłem. Jakże często nawet nie chcemy się przekonać czym moglibyśmy być obdarowani, gdybyśmy tylko na moment wyszli ze skorupy kontroli i planowania. Chcemy zmian, ale najlepiej jak ktoś lub coś zrobi to za nas, a jeszcze lepiej przy zachowaniu starych nawyków i schematów, ale tak to nie działa.
Kiedy już zaakceptujemy własny lęk przed zmianą i odważymy się chociaż na najmniejszy krok ku nowemu i nieznanemu, otworzymy swoje serce i podążymy za jego głosem pozwalając się prowadzić, wówczas dzieje się magia. Magia cudów zmieniająca nas samych i nasze postrzeganie rzeczywistości. Okazuje się wówczas, że to co mogłoby się wydawać z pozoru fiaskiem, a dla pesymistów nawet katastrofą, staje się cudnym doświadczaniem rzeczywistości. Jeżeli tylko pozwolimy, to zdarzenia ułożą się w wspaniały ciąg wręcz "niemożliwości" doprowadzając nas do tego co najlepsze dla nas. I samo się dzieje.
Dzięki takiemu bardzo dziwnemu splotowi zdarzeń miałam dzisiaj okazję poznać Anioła w ludzkiej skórze. Wspaniałą Istotę pełną ciepła, dobroci i miłości schowaną za szczelnym murem. Anioła, który jeszcze nie rozpostarł swoich skrzydeł poranionych życiem, ale to tylko kwestia czasu. Jednak już teraz swoją osobą dokonuje cudów. Dziękuję, że mogłam Cię poznać Aniele.
Chcesz znowu poczuć Moc Miłości i Energii Kwantowej
podczas wspólnego praktykowania Dwupunktu?
Zapraszam na
Piątkowe Spotkania z Dwupunktem w Katowicach
Szczegółowe informacje i kontakt mentalistka63@gmail.com Zapraszam Maria Winowska Epoka Miłości Serca
Wtańcz mnie w swoje piękno
Dźwięki skrzypiec płoną w nim
Przed panicznym lękiem
Swoim tańcem uchroń mnie
Poślub we mnie spokój
I jak gołąb znajdź mi dom
Po miłości kraniec w tańcu donieś mnie
Tak, wtańcz mnie w tej miłości kres
Gdy świadkowie już odejdą
Swoje piękno pozwól ujrzeć mi
W twoich ruchach czuję
Jak ożywają Babilonu dni
Przez granice przed którymi stoję
Nieśpiesznie prowadź mnie
Ach, po miłości kraniec w tańcu donieś mnie
Tak, wtańcz mnie w tej miłości kres
Wytańcz mnie do ślubu
Nie przestawaj, teraz w tańcu trwaj
Wytańcz mnie z czułością
I tak długo jak się da
Miłość nas przerasta
Miłość nie potrafi sprostać nam
Po miłości kraniec w tańcu donieś mnie
Ach, tańcz mnie po miłości kres
Ze mną w tańcu, do tych dzieci
Które proszą się na świat
W tańcu przez kurtyny
Po zmęczony pocałunkiem ostatni akt
I choć Twej opieki nitka wciąż się rwie
Na wytartej scenie życia kryję się
Po miłości kraniec w tańcu donieś mnie
Tak, wtańcz mnie w tej miłości kres
Wtańcz ze mną w swoje piękno
I niech dźwięki skrzypiec płoną w nim
Przed panicznym lękiem
Swoim tańcem ocal mnie
Pieszczotę w rękawiczce skryj
A może nagim dotykiem pieść
Tańcz mnie po miłości kres
Wytańcz mnie po miłości kres
Po miłości kraniec w tańcu donieś mnie
Wewnętrznie bogatym staniesz się wtedy, kiedy nauczysz się sam siebie w całości akceptować - takim, jaki jesteś. Jeżeli pokochasz i zaakceptujesz samego siebie całym sercem, to wkroczysz w dziedzinę wewnętrznej obfitości.
Kiedy przyjmiesz stuprocentową odpowiedzialność za siebie i swoje życie, będziesz wolny. Kiedy rozpoznasz, że szczęście zależy bezpośrednio od ciebie i wystarczy się schylić, wtedy przeżyjesz nieskończone wewnętrzne bogactwo. Kiedy przejdziesz od MIEĆ do BYĆ (...) znikną wszelkie "potrzeby". I wtedy wszystko przyjdzie jakby samo z siebie.
Gdy pewnego dnia pojąłem to wszystko, moje życie zmieniło się radykalnie: wydawało się, jakbym przekroczył bramy obfitości. Od tamtej pory żyję i doświadczam obfitości na wszystkich płaszczyznach. Przyjąłem świadomość kwantową, nie wiedząc, co ona oznacza. Po prostu dostrzegłem jej trafność.
Wczoraj, jadąc późnym popołudniem na spotkanie obdarowana zostałam znowu magicznym doświadczeniem. Wsiadłam do autobusu, w którym nie było zbyt wielu pasażerów i zajęłam miejsce. Miejsce okazało się w niewielkiej odległości od sceny, która rozgrywała się przede mną.
Z pojedyńczych zdań i słów wiedziałam, że kobieta z walizką i dużą reklamówką w poprzednim autobusie, którym jechała zostawiła swoją torebkę. Ktoś próbował pomóc, ktoś inny analizował zaistniałe zdarzenie... Najczęściej w takich sytuacjach osobiście się angażuję, bo chęć pomagania innym jest we mnie ogromna. Jednak tym razem "coś" trzymało mnie na miejscu i szeptało: nie wychodź przed orkiestrę. Obserwowałam sytuację z boku i każda próba rozwiązania zaistniałego problemu przez pasażerów, a nawet kierowcę kończyła się fiaskiem.
Znając moc miłości i energii kwantowych weszłam w swoje Diamentowe Pole i magia ruszyła, cudna magia. Kolejny raz niemożliwe stawało się możliwym. Ja czułam i kreowałam sercem, a fizyka kwantowa zmieniała rzeczywistość krok po kroczku... aż do szczęśliwego finału:
torebka jest do odbioru!
To nie była jedyna cudna magia tego dnia.
Każda chwila jest magią.
Prawie wszędzie słychać wypowiadane słowa wskazujące na chęć dokonania zmian. Najczęściej tylko we własnym otoczeniu, a nie w sobie. Nie w sobie, bo często chęć dokonania zmian wypływa z umysłu, a nie z serca.
Gdy chęć zmian wypływa już z serca, podejmujemy konkretne działania w tym kierunku. Jednak umysł, tak łatwo nie odpuszcza i jako sabotażysta wciska swoje przysłowiowe "5 groszy", gdy tylko ogarniają nas wątpliwości.
I tak, tymi "5-ciogroszomymi" sabotażystami naszego umysłu bywają chociażby nasze publikacje w internecie, na których skupiamy swoją uwagę i dodajemy im energii. I nie ważne czy są dobre czy złe, czy wprowadzają pokój czy walkę z tym czym się nie zgadzamy... Wówczas zawsze dodajemy im własną moc.
Tylko do czego potrzebna jest nam walka i sprzeciwianie się?
Po co nam to jest? Czemu nam ma to służyć?
Dzisiaj dwukrotnie wpadł mi w oczy tytuł postu:
"Polska najbogatszym krajem świata, gdyby nie sprzedajna władza."
publikowany przez dwie osoby z różnymi "komentarzami":
1. "Jeśli to prawda... to się w głowie nie mieści..."
2. "Mieszkamy we wspaniałym kraju..."
Czy możesz sobie wyobrazić, że rodzice obdarowali cię największą miłością, jaką posiadali? Czy wierzysz, że zrobili wszystko, co było w ich mocy, żeby dać ci to, czego potrzebujesz w życiu?
Jeśli odłożysz na bok wszystkie urazy i cała złość, wtedy zdołasz to wszystko poczuć.
Niejednokrotnie twoi rodzice nic lepszego nie potrafili, jak tylko przekazać ci to, czego kiedyś sami nauczyli się od swoich rodziców. Być może (...) po wybaczeniu, uda ci się dostrzec miłość rodziców i poczuć ją. A może uda ci się ponadto tę miłość docenić i zaakceptować.
Zawsze pamiętaj:
twoi rodzice robili, co mogli - na swój sposób.
Życzę ci dotarcia do punktu, w którym zawrzesz pokój z matką i ojcem, życzę ci, żeby rany, które pozostaną, coraz lepiej się goiły.
Wiele czasu mi zajęło, żeby swojej matce móc powiedzieć z głębi serca, że ją kocham, pomimo całego bólu i złości, które we mnie tkwiły. Jednak czy możesz sobie wyobrazić, ile te słowa znaczyły dla mojej matki w tamtej chwili? I że umiałem jej powiedzieć, że wszystko robiła dobrze?
Matki i ojcowie bardzo często sądzą, że w wychowaniu coś, albo wręcz wszystko, zrobili nie tak. Jakiż ciężar spada im z serca, kiedy słyszą z ust dziecka, że było w porządku.
Tego, co się wydarzyło, nie możesz zmienić, jednak swoje relacje i związane z nimi uczucia możesz zmienić już dzisiaj.
Dashrath Manjhi- nazywany też jako człowiek, który przeniósł górę
mieszkał w ubogiej wiosce w Indiach. Gdy jego żona zmarła z powodu braku
dostępu do opieki medycznej (najbliższy doktor był w oddalonym o 50 km
od wioski mieście), Dashrath postanowił coś zrobić po to, aby podobna
tragedia nikogo więcej nie dotknęła...
Przy użyciu dostępnych sobie narzędzi zaczął tworzyć tunel, przekuwać
się pomiędzy górami. Pracował 22 lata (!!!) i stworzył nową drogę
- długość 120 metrów, szerokość 10 metrów, która skróciła dostęp do
szpitala i lekarzy z 50 do 7 km!
A zdawać by się mogło, że nic się nie da zrobić, że dla jednego człowieka to zbyt wiele...
Pomyśl o tym... gdy uznasz, że nie dasz rady, że Twoje wysiłki i praca
nic nie zmienią... zmienią! bo wszystko zaczyna się od jednej osoby...
Gdy energia wznosi się ku górze, energia seksualna ulega transformacji i zmienia jakość. Wtedy potrzeba seksu staje się coraz mniejsza, a potrzeba miłości coraz większa. Energia poruszająca się w dół zmienia się w seks, energia poruszająca się w górę - w miłość.
Nie czekaj. Zacznij kochać ludzi. Bądź szczodry w miłości. Kochaj przyjaciół, kochaj nawet obcych ludzi. Kieruj miłość w stronę drzew, kamieni. Po prosty kochaj.
Siedzisz na skale. Jeżeli dotkniesz jej z miłością głęboką jak ta, którą darzysz ukochaną osobę, skała ci odpowie. Niemal natychmiast poczujesz, że skała odpowiedziała. Skała przestaje być skałą. Dotknij drzewa z głęboką miłością i nagle poczujesz, że to nie jest jednostronne. Nie tylko ty kochasz drzewo, ono odpowiada na twoją miłość.
Wszystko co robisz, rób z miłością. Nawet kiedy jesz, jedz z miłością; przeżuwaj jedzenie z miłością. Gdy bierzesz prysznic, obdarzaj miłością i wdzięcznością spływającą po tobie wodę, głęboko ją szanuj - ponieważ świętość jest wszędzie i wszystko jest święte.
Gdy raz poczujesz, że wszystko jest niezwykłe, nigdy nie zabraknie ci miłości, ponieważ będziesz ją otrzymywał od całego świata.
Czym jest homeostaza?
To niezależność od
otaczającego nasz środowiska. Im mniejsza jest nasza zależność od
otoczenia tym więcej jest w nas życia.
Gdy środowisko prowokuje nas do przygnębienia, a my popadamy w to
przygnębienie to oznacza, że podporządkowaliśmy się sytuacji - będziemy
chorować i umierać.
Jeśli
mamy problemy czy chorujemy nie oznacza to, że idziemy w złym kierunku.
Dostajemy próbę. Jeśli wewnątrz mamy lęk, to powinno zrobić się nam tak
bardzo źle, aby ten lęk wydostał się na zewnątrz, abyśmy mogli go
przezwyciężyć. Jeśli mamy wewnątrz siebie przygnębienie, to choroba
będzie nas prowokowała do przygnębienia. Gdy sytuacja prowokuje nas do
przygnębienia, bierności, choroby, śmierci, a my odczuwamy radość, mimo
wszystko utrzymujemy uczucie miłości - to przezwyciężymy sytuację czy
chorobę.
Zatem to, w jakim stopniu przestaniemy być zależni od
choroby, w jakim stopniu nasze wewnętrzne poczucie miłości i radości nie
będzie ulegało otaczającej sytuacji czy chorobie, w takim stopniu
przezwyciężymy chorobę lub sytuację.
Uczucie miłości nie powinno
zależeć od niczego.
Dlatego niezależenie, co będzie się działo, jakie
pojawią się problemy, co się przydarzy - utrzymujcie miłość. Akceptujcie
sytuację, zachowujcie dobroduszność wobec siebie i innych.
To są
podstawowe zasady życia, będziecie mogli w ten sposób przezwyciężyć
każdy problem.
Jeżeli czujecie miłość, to popłynie energia potrzebna do
przezwyciężenia choroby. Nie trzeba panikować, nie trzeba wpadać w
przygnębienie, nie trzeba myśleć gdzie popełniliście błąd, ponieważ
idziecie do Boga i miłości. Bóg Wam pomoże! Nie rezygnujcie z miłości -
przepis jest bardzo prosty.
Uwielbiam pytania. Szczególnie pytania otwarte rzucane jakby od niechcenia, bez oczekiwania odpowiedzi. Zadaje pytanie i pozostawiam przestrzeń, która we właściwym czasie zapełnia się niespodziewanie jasną i prostą odpowiedzią. Nazywam to olśnieniem. Uwielbiam każde moje takie olśnienie. Jednak nie o olśnieniach chciałam pisać.
Posiadając wiedzę jaką mam i doświadczenia życiowe świadczące o mocy działania miłości serca i fizyki kwantowej, przyglądałam się często sytuacjom z lat młodości. Sytuacjom, w których to często, jak wówczas mówiłam "wypowiadałam sobie" przyszłe zdarzenia, które materializowały się w moim życiu. Dotyczyło to wielu mniejszych rzeczy, ale także takich jak studia, zamążpójście czy też kupno mieszkania uważanych wówczas za "przełomowe" w życiu.
Doszłam do wniosku, że na tworzenie, świadome tworzenie rzeczywistości składa się wiele czynników, ale olśnieniem dla mnie jest ten fundamentalny, stanowiący przysłowiową "iskrę".
Z jakich pobudek chcemy daną rzecz zmaterializować w swoim życiu?
Czy jest to pragnienie serca czy też kierują nami potrzeba i brak?
I wszystko staje się jasne i proste.
Jeżeli chcemy mieć samochód, bo uwielbiamy nim jeździć, kochamy warkot pracującego silnika, zachwyca nas mijany krajobraz... to samochód pojawi się w naszym życiu, nawet jak w danej chwili nie będziemy mieli na jego zakup pieniędzy.
Jeżeli jednak chcemy mieć samochód, tylko dlatego, że sąsiad ma albo "musimy" nim dojeżdżać do pracy chociaż są inne opcje dojazdu... to pozostajemy bez samochodu, za to z kolejnym pytaniem, ale już destrukcyjnym: "Dlaczego?"
W świadomości kwantowej pytanie jest odpowiedzią. Są jednym i tym samym. Cytując biblijnego Izajasza: Zanim zapytałeś,
odpowiedziałem. To jest świadomość kwantowa.
Właściwe zadawanie pytań
automatycznie przetwarza relację – z problemem, schematem, warunkami,
rzeczywistością. Pierwsza odpowiedź to utknięcie. Druga to otwarcie. To
są dwa punkty. Gdzieś pomiędzy tymi dwoma
punktami dzieje się magia. Jest to w miejscu, którego nie można
dostrzec.
Dlatego mówię, że kiedy postrzegasz coś i potem puszczasz,
pozwalasz na zmianę. W puszczeniu dokonuje się zmiana. Spróbuj pracy nad emocjami i zauważ, jakie są rezultaty.