26 października 2015

Nie widzę, bo nie chcę zobaczyć.



Jakże często zachowujemy się jak te dzieci, które zakrywając twarz rękami, uważają, że jeżeli czegoś nie widzą, to to nie istnieje. Tego czego nie widać, tego nie ma. Nic bardziej błędnego.
Chowając twarz i zamykając oczy, mamy wrażenie, że przynajmniej przez moment jesteśmy niewidoczni dla otoczenia. Możemy się iluzorycznie schować przed tym czego nie chcemy zobaczyć.

Jednak to, że czegoś nie chcemy zobaczyć, to nie znaczy, że to nie istnieje. Wszystko i tak jest, nie znika lecz cierpliwie czaka na to abyśmy się tym w końcu zajęli. Nie ważne jak.

Czasami wystarczy tylko spojrzenie, chwila uwagi i uświadomienie sobie, że to czy tamto zwyczajnie jest. Nazwanie "sprawy po imieniu" czy uczuć i emocji, które w nas buzują i zaakceptowanie ich, pozwolenie im zaistnieć, (a nie walka z nimi) często już nas od nich uwalniają.

Najtrudniej zobaczyć nas samych w prawdziwym świetle. Dlatego też z taka łatwością kierujemy swoją uwagę ku innym, wytykając im błędy, obwiniając i osadzając. A przecież wszystko w życiu mamy na własne życzenie.

Udawanie, że czegoś w nas nie ma, zatrzymuje nas w miejscu do czasu, aż zaufamy sobie i zdobędziemy się na odwagę aby okryć twarz bez względu na to jak zareaguje na nas otoczenie. To jest nasza twarz, to są nasze ręce i to jest nasze życie. Tylko nasze.







Kontakt:
mentalistka63@gmail.com


1 komentarz:

ReWar pisze...

Lubię czytać te przemyślenia. Od roku jak zaczęłam inaczej widzieć / barwy, kolory/ wibracje wokół kolorów, a w nowej rzeczywistości widzieć bez okularów. Inaczej słyszeć. np. wykonawcy, których kiedyś słuchałam mają zupełnie inny tembr głosu. obrazy. na które nie zwracałam uwagi teraz przyciągają mój wzrok Natomiast świadomość rozszerzona tak, że inaczej czuję, inaczej wiem i wszystko staje się inne a ja inaczej reaguję na zdarzenia w życiu. Pozdrawiam Renata