16 sierpnia 2015

Kochać się – to jak medytować.


Jest to coś świętego, najświętszego ze świętych. Toteż gdy kochasz kobietę, bądź bardzo powolny… rozsmakuj się, uchwyć każdy zapach. Bardzo powoli: nie ma pośpiechu, nie ma potrzeby się śpieszyć; czasu jest pod dostatkiem. I kiedy kochasz, zapomnij o orgazmie. Raczej czuj, że przy kobiecie następuje całkowite odprężenie, że rozluźniacie się w sobie nawzajem.

Zachodni umysł nieprzerwanie myśli o orgazmie: czy nadchodzi, jak uczynić go szybkim i wspaniałym, i temu podobne. Takie myślenie nie pozwala przepływać energii ciała. Nie pozwala na to, by ciało odnalazło najlepszy dla siebie sposób; umysł wciąż się wtrąca…


Odpręż się przy drugiej osobie. Jeśli nic się nie zdarzy, znaczy, że nie ma potrzeby, aby się zdarzyło. Jeśli nic się nie zdarzy, jest to właśnie to, co miało się zdarzyć… i także jest to piękne! Orgazm nie jest czymś, co musi się pojawiać codziennie.

Seks powinien być po prostu przebywaniem razem, stapianiem się ze sobą. Wtedy można kochać się przez pół godziny, godzinę, po prostu nawzajem się odprężając. Tak osiąga się stan całkowitego odrzucenia umysłu, bo nie jest on potrzebny. Kochanie się to jedyne zjawisko, do którego nie jest potrzebny umysł. Tu właśnie Zachód robi błąd: używa umysłu – nawet w tym przypadku!

Rozluźnijcie się więc przy sobie i zapomnijcie o umyśle. Napawajcie się pełnią obecności drugiej osoby, waszym spotkaniem i zatraćcie się w tym. Niech to niczemu nie służy, bo nie ma niczemu służyć. Jednego dnia odczujecie spokojną satysfakcję; nie będzie fajerwerków. Jedynie pełna relaksacja, która daje maksimum odczuć, bo ma przecież swoją własną głębię. Innego dnia ciało osiągnie pełnię orgazmu, ale także i to przyjdzie samo z siebie; ty po prostu tam będziesz.

Czasem będzie to spokojna przyjemność, czasem pełnia orgazmu… to pewien rytm. Nie możesz osiągać pełni codziennie. Jeśli tak by było, twoja pełnia stałaby się niewielka. Musisz dochodzić do swoich pełni przez takie dni, kiedy odczuwasz jedynie satysfakcję. Pół na pół. Czasem będzie to spokojna satysfakcja. Zagubisz się w jej ciemności, ukojeniu i ciszy. I tak właśnie zapracujesz na odczucie pełni.

Któregoś dnia energie są gotowe i to właśnie one podążają ku osiągnięciu pełni. To nie tyje tam zabierasz. Jakże byłbyś w stanie to zrobić? Kimże jesteś, aby umieć to zrobić?

W stanie spokojnej satysfakcji gromadzi się energia; z niej właśnie rodzi się pełnia odczuwania. Wtedy następuje wspaniały orgazm; cała twoja istota przesycona jest poczuciem przyjemności. W stanie odczuwania pełni będzie ci towarzyszyć przyjemność, w stanie odczuwania satysfakcji – spokój. Oba te odczucia są piękne. W końcu spokój jest bardziej potrzebny niż przyjemność, gdyż przyjemność jest chwilowa: nie możesz stać na szczycie dłużej niż przez chwilę. Szczyt oznacza, że jest to coś bardzo małego; jak wierzchołek piramidy. Nie możesz pozostać na nim zbyt długo, jedynie przez chwilę. Ale możesz długo trwać w stanie spokojnego zadowolenia. Obie sytuacje coś dają; obiema można się cieszyć. Obie mają duże znaczenie i pomagają ci się rozwijać.

Tantra głosi, że odczuwanie spokojnej przyjemności jest doskonalsze niż szczytowanie. Pełen orgazm jest niedojrzały, spokojna przyjemność zawiera w sobie wielką dojrzałość. Szczyt orgazmu to podekscytowanie: jest gorączkowy, pełen pasji. Zachwyca, lecz ten zachwyt jest męczący. Spokojna przyjemność nie zachwyca, ale ma w sobie ciszę, dzięki czemu jest cenniejsza, wywiera większy wpływ. Pozostanie w tobie przez cały dzień. Jeśli już raz tam byłeś, będzie ci towarzyszyć. Pełnia ulegnie zapomnieniu, będziesz wyczerpany, zaśniesz. Spokojna przyjemność będzie trwać. Przez wiele dni będziesz odczuwać jej efekty. Poczujesz się zrelaksowany, scalony w jedność.

Oba odczucia są dobre, ale nie można ich na życzenie wywołać. Można im tylko ulec. Toteż miłość jest takim rodzajem relaksacji, w którym należy zgodzić się na wszystko.

OSHO
Równowaga ciała i umysłu








1 komentarz:

Corleone po polsku pisze...

Maria, wspaniały post. Gdy go czytałam, to tak jakbym była właśnie "tam". Mam wspaniałego partnera, który dokładnie tak jak opisujesz potrafi dostarczyć mi przyjemności "bycia razem'