03 marca 2015

Działa, nie działa.


Bywając na fb czy innych portalach społecznościowych wpadają mi w "ręce" wybiórcze posty i teksty, które mam przeczytać. Tak zresztą miałam od zawsze. Informacje, które miały przyjść i miałam się o czymś dowiedzieć odnajdywały mnie same bez mojego szukania. Jednak nie zawsze zwracałam na nie uwagę, to wówczas pojawiały się po raz kolejny i kolejny, i tylko ode mnie zależało co tym, co do mnie przyszło zrobię. Ale to osobny inny temat i nie o tym chciałam.

I tak, czy to na forum, czy na fb zauważyłam, że przewija się dylemat na temat czy coś działa czy nie działa. I nie ważne czy to będzie DP, czy cokolwiek innego na naszej drodze w procesie zmian.
Sama wiedza pozostaje wiedzą, natomiast wprowadzanie tejże wiedzy do życia codziennego pozwala nam na doświadczanie zmian. Nabycie i przeczytanie kolejnej książki, oglądnięcie kolejnego filmiku... niczego nie zmieni. Chyba, że wśród tej wiedzy znajdzie się chociaż jedno zdanie, które nas zatrzyma w pędzie prowadzącym w sumie donikąd.

I tak poszukując, znajdujemy coś, co nas zachwyca i fascynuje. Wchodzimy w to (!), bo to... będzie lekiem na całe nasze "zło". Super! Mamy "tabletkę" przeciwbólową, która załatwi za nas wszystko. Suuuper! Zabieramy się do działania pełni energii i entuzjazmu! I... przychodzi rozczarowanie. Za nim zniechęcenie i powraca beznadzieja... Nie działa.

Nie działa, bo nie ma prawa działać. To co mamy w swoich rękach do zmiany naszego życia, to nie jest tabletka przeciwbólowa likwidująca objawy w ciągu godziny. Cokolwiek byśmy nie mieli w swoich rękach dociera do podstaw i przyczyn. I co najważniejsze (idąc tropem tabletki) przypomina ziółka, które działają wolniej i łagodniej, jednak wymagają systematyczności. Efekty ich działania nie są widoczne w ciągu "chwili". No chyba, że ziółka na przeczyszczenie, ale one też potrzebują chwili. Tak też jest z tym, co mamy do dyspozycji w naszych rękach w procesie zmian.
Zdarza się, że dolegliwość naszego życia jest niewielka i zmiana zachodzi tu i teraz w ułamku sekundy. Jednak na efekty naszych działań często jesteśmy zmuszeni poczekać obserwując wszystko z boku. Czasami okazuje się, że mamy efekty uboczne, a szczególnie wówczas kiedy chcemy szybko, szybko... i przedawkujemy. Czasami zdarza się także, że dane ziółko samo w sobie działa "ubocznie", bo aby zlikwidować naszą dolegliwość po drodze likwiduje inne znaczące dolegliwości w procesie uzdrawiania naszego ciała. Tak też jest z procesem uzdrawiania naszego życia.
Chcemy konkretnych efektów pomijając obserwację procesu zmian. Nie cieszymy się chwilą, nie żyjemy tu i teraz, tylko wypatrujemy oczekiwanych efektów. Już, no już... ponaglamy i zarazem blokujemy to, co chcemy przyspieszyć.
A to tak nie działa, niestety.






2 komentarze:

Paronomazje pisze...

Dzięki za te słowa.

Maria Wiedunka pisze...

Proszę bardzo :)