31 marca 2015
30 marca 2015
Prosiłam...
Poprosiłam Boga by zabrał ode mnie moje złe nawyki.
Bóg powiedział, nie.
Nie jest moi zadaniem pomóc ci się ich pozbyć, ale twoim z nich zrezygnować.
Poprosiłam Boga by podarował mi cierpliwość.
Bóg powiedział, nie.
Cierpliwość rodzi się ze zmartwień, boleści i udręki.
Niemożliwością jest ją dostać, trzeba się jej nauczyć.
Poprosiłam Boga by dał mi szczęście.
Bóg powiedział, nie.
Ja daję ci błogosławieństwo, szczęście zależy od ciebie.
Poprosiłam Boga by pomógł mi w rozwoju mojej duszy.
Bóg powiedział, nie.
Tylko ty możesz ukształtować wnętrze swoje, ja jednak będę cię trzymał za rękę przez cały ten czas.
Poprosiłam Boga by podarował mi rzeczy, które sprawią, że moje życie będzie piękne.
Bóg powiedział, nie.
Podaruje ci życie byś mógł cieszyć się jego pięknem.
Poprosiłam Boga by pomógł mi kochać innych tak bardzo, jak on kocha mnie.
Bóg powiedział....
Achhhh, no nareszcie, myślałem że już nigdy nie poprosisz.
Ewelina Stepnicka
źródło Ewelina Stepnicka
29 marca 2015
27 marca 2015
25 marca 2015
Każdy ma swój słoik.
Na
jednej z uniwersyteckich auli, profesor filozofii stanął przed swoimi
studentami i położył przed sobą kilka przedmiotów. Kiedy zaczęły się
zajęcia, wziął spory słoik i wypełnił go po brzegi
dużymi kamieniami. Potem zapytał studentów, czy ich zdaniem słój jest
pełny, oni zaś potwierdzili.
Wtedy profesor wziął pudełko żwiru, wsypał do słoika i lekko potrząsnął. Żwir oczywiście stoczył się w wolną przestrzeń między kamieniami. Profesor ponownie zapytał studentów, czy słoik jest pełny, a oni z uśmiechem przytaknęli.
Następnie profesor wziął pudełko piasku i wsypał go, potrząsając słojem. W ten sposób piasek wypełnił pozostałą jeszcze wolną przestrzeń. Ostatni raz zapytał się studentów czy ich zdaniem słój jest pełen. Wszyscy chórem odpowiedzieli, że tak..
W końcu profesor wyjął spod biurka dwa piwa. Otworzył je i wlał sprawnie do słoika. „Teraz” – powiedział profesor, chciałbym byście przyjrzeli się dokładnie temu słojowi. Przedstawia on Wasze życie...
Kamienie – to ważne rzeczy w życiu: Wasza rodzina, Wasza druga połowa, Wasze dzieci, Wasze zdrowie, Wasza życiowa Pasja. Gdyby nie było wszystkiego innego, Wasze życie i tak byłoby wypełnione.
Żwir – to inne, mniej ważne rzeczy: praca, pieniądze, mieszkanie albo samochód. Piasek symbolizuje rzeczy mało ważne i często bezwartościowe. Jeżeli najpierw napełnicie słój piaskiem, nie będzie już miejsca na żwir, a tym bardziej na kamienie. Dlatego jeśli nie włożymy kamieni jako pierwszych, później nie będzie to możliwe. Tak jest też w życiu. Jeśli poświęcicie całą Waszą energię na drobne rzeczy, nie będziecie jej mieli na rzeczy istotne.
Dlatego ważne jest, by zadać sobie pytanie: co stanowi kamienie w moim życiu? Następnie włożyć je jako pierwsze do słoja i dbać o nie. Zostanie Wam jeszcze dość czasu na inne sprawy. Dlatego spędzajcie czas z rodzicami i Waszymi rodzinami. Odwiedzajcie dziadków, zabierzcie dziewczynę na obiad. Zważajcie przede wszystkim na kamienie – one są tym, co się naprawdę liczy. Reszta to piasek.” – powiedział profesor.
W pewnym momencie, jedna ze studentek podniosła rękę i zapytała się co oznaczało piwo. Profesor uśmiechnął się i odpowiedział: „Cieszę się, że o to spytałaś. Piwo, mówi nam to, że bez względu na to jak zapełnione może wydawać się nam nasze życie, to zawsze powinno być w nim miejsce na kilka piw w gronie przyjaciół...
Wtedy profesor wziął pudełko żwiru, wsypał do słoika i lekko potrząsnął. Żwir oczywiście stoczył się w wolną przestrzeń między kamieniami. Profesor ponownie zapytał studentów, czy słoik jest pełny, a oni z uśmiechem przytaknęli.
Następnie profesor wziął pudełko piasku i wsypał go, potrząsając słojem. W ten sposób piasek wypełnił pozostałą jeszcze wolną przestrzeń. Ostatni raz zapytał się studentów czy ich zdaniem słój jest pełen. Wszyscy chórem odpowiedzieli, że tak..
W końcu profesor wyjął spod biurka dwa piwa. Otworzył je i wlał sprawnie do słoika. „Teraz” – powiedział profesor, chciałbym byście przyjrzeli się dokładnie temu słojowi. Przedstawia on Wasze życie...
Kamienie – to ważne rzeczy w życiu: Wasza rodzina, Wasza druga połowa, Wasze dzieci, Wasze zdrowie, Wasza życiowa Pasja. Gdyby nie było wszystkiego innego, Wasze życie i tak byłoby wypełnione.
Żwir – to inne, mniej ważne rzeczy: praca, pieniądze, mieszkanie albo samochód. Piasek symbolizuje rzeczy mało ważne i często bezwartościowe. Jeżeli najpierw napełnicie słój piaskiem, nie będzie już miejsca na żwir, a tym bardziej na kamienie. Dlatego jeśli nie włożymy kamieni jako pierwszych, później nie będzie to możliwe. Tak jest też w życiu. Jeśli poświęcicie całą Waszą energię na drobne rzeczy, nie będziecie jej mieli na rzeczy istotne.
Dlatego ważne jest, by zadać sobie pytanie: co stanowi kamienie w moim życiu? Następnie włożyć je jako pierwsze do słoja i dbać o nie. Zostanie Wam jeszcze dość czasu na inne sprawy. Dlatego spędzajcie czas z rodzicami i Waszymi rodzinami. Odwiedzajcie dziadków, zabierzcie dziewczynę na obiad. Zważajcie przede wszystkim na kamienie – one są tym, co się naprawdę liczy. Reszta to piasek.” – powiedział profesor.
W pewnym momencie, jedna ze studentek podniosła rękę i zapytała się co oznaczało piwo. Profesor uśmiechnął się i odpowiedział: „Cieszę się, że o to spytałaś. Piwo, mówi nam to, że bez względu na to jak zapełnione może wydawać się nam nasze życie, to zawsze powinno być w nim miejsce na kilka piw w gronie przyjaciół...
24 marca 2015
23 marca 2015
21 marca 2015
Uśmiechnij się do siebie.
Sekret
Powiem Ci dzisiaj coś w sekrecie.
Naucz się kochać siebie.
Sobą cieszyć, bawić.
Być.
Bez osądów,
hojnie,
bez poglądów.
Odłóż swój cały niepokój i mnie posłuchaj.
Jesteś uleczona.
Twój umysł czysty.
Doskonała.
Właśnie taka jak powinnaś.
Twoja głowa jest doskonała.
Twoje usta,
ręce, biodra.
Twoje stopy, całe ciało.
Twe dzieciństwo,
starość, młodość.
Twoje problemy,
twe choroby.
Twoja śmierć i twe spotkania.
Życia przyszłe i minione.
Nie było pomyłek więc nie ma sensu kłócić się z nimi.
A teraz...kiedy sekret poznałaś,
uśmiechnij się do siebie,
możesz już zacząć się BAWIĆ.
Nitya
źródło: Nitya
20 marca 2015
19 marca 2015
18 marca 2015
Błotniste ślady.
Dwie skulone z zimna figurki dzieci w obdartych, kusych paltocikach wśliznęły się do przedpokoju przez moje podwójne drzwi.
- Jakaś makulatura, proszę pani?
Byłam wtedy zajęta i już miałam przecząco pokręcić głową, gdy mój wzrok padł na ich stopy obute w przemoczone, oblepione rozmokłym śniegiem sandałki.
- Wejdźcie, zrobię wam gorące kakao.
Dzieci weszły bez słowa; mokre obuwie poznaczyło podłogę błotnistymi śladami. Podałam im po filiżance kakao oraz tosty z dżemem, żeby rozgrzały się nieco przed ponownym wyjściem na przejmujące zimno. Następnie wróciłam do kuchni i znów zajęłam się podliczaniem mojego domowego budżetu... Nagle zastanowiła mnie całkowita cisza panująca w salonie, więc pomyślałam, że dobrze byłoby tam zajrzeć. Dziewczynka trzymała w dłoniach pustą filiżankę i przyglądała się jej w skupieniu. Chłopiec zaś spytał:
- Proszę pani...czy pani jest bogata?
- Czy jestem bogata? Mój Boże, nic podobnego! - Spojrzałam na wytarte obicia mebli.
Dziewczynka ostrożnie odstawiła filiżankę na spodeczek.
- Pani filiżanki i spodeczki są z jednego kompletu.
W jej głosie nie było nic dziecięcego, pobrzmiewał w nim głód, który nie miał nic wspólnego z pustym żołądkiem. Wkrótce dzieci odeszły, osłaniając przed podmuchami wiatru toboły starych gazet.
Nie powiedziały: "dziękuję". Nie było takiej potrzeby. Tak naprawdę zrobiły coś więcej. Filiżanki i spodeczki ze zwykłej niebieskiej porcelany. Ale pochodziły z jednego kompletu.
Spróbowałam ziemniaki i
pomieszałam sos. Ziemniaki i mięsny sos, dach nad głową, mój mąż mający
dobrą, stałą pracę - to wszystko też do siebie pasowało. Odsunęłam
krzesła od kominka i uporządkowałam salon. Błotniste ślady małych
sandałków wciąż widniały na podłodze. Pozwoliłam im tam pozostać. Chcę,
żeby tam były na wypadek, gdybym znów zapomniała, jak bardzo jestem
bogata".
17 marca 2015
16 marca 2015
Sklep z marzeniami.
Na peryferiach Wszechświata znajduje się mały sklepik, na drzwiach którego kiedyś wisiała tabliczka:
„Jeśli twoje życzenie nie zostało spełnione, to znaczy, że jeszcze nie zapłaciłeś”.
Szyldu dawno już nie ma, został zdmuchnięty przez kosmiczny huragan. Nowego szyldu właściciel sklepu nie powiesił, ponieważ wszyscy okoliczni mieszkańcy wiedzą przecież, że sklep sprzedaje marzenia. Asortyment jest bardzo bogaty – można tu kupić praktycznie wszystko.
Jacht, dom, małżeństwo, posadę prezesa korporacji, pieniądze, dzieci, dobrą pracę, duży biust, medal olimpijski, samochody, drużyny piłkarskie, władzę, sukces i wiele innych dóbr. W sprzedaży nie ma jedynie Życia i Śmierci – ich dystrybucją zajmuje się Centrala znajdująca się w innej Galaktyce.
Każdy klient, który wchodzi do sklepu (bo są też tacy, którzy ani razu nie weszli i do tej pory siedzą na tyłku i zajmują się chceniem) w pierwszej kolejności pyta o cenę swojego marzenia. A ceny są różne...
Wymarzona praca na przykład, kosztuje rezygnację ze stabilności i przewidywalności, gotowość do samodzielnego planowania i organizowania własnego życia, wiarę we własne siły oraz pozwolenia sobie na taką pracę, jaką kochasz, a nie taką, jaka się nawinie.
Władza ma nieco wyższą cenę: trzeba zrezygnować z pewnych swoich przekonań, nauczyć się znajdować do wszystkiego racjonalne wytłumaczenie, umieć odmawiać, znać swoją wartość (a powinna ona być wysoka), pozwalać sobie na mówienie „ja”, wyrażać własną opinię, niezależnie od akceptacji czy dezaprobaty otoczenia.
Niektóre ceny wydają się dość dziwne...
małżeństwo można otrzymać w zasadzie za bezcen, natomiast szczęśliwe życie kosztuje bardzo drogo – wymaga osobistej odpowiedzialności za własne szczęście, umiejętności cieszenia się życiem, znajomości swoich celów, rezygnacji z dążenia by wszystkim dogodzić, doceniania wszystkiego co się ma, pozwolenia sobie na bycie szczęśliwym, świadomości własnych zalet, rezygnacji z bonusu „ofiary”, ryzyka utraty niektórych znajomych…
Nie każdy klient, który wchodzi do sklepu, jest gotów, aby od razu kupić marzenie. Niektórzy, gdy widzą cenę, natychmiast wychodzą. Inni stoją w zadumie, licząc swoje zasoby i zastanawiając się, skąd wziąć więcej środków. Czasem ktoś skarży się, że ceny są za wysokie i prosi właściciela o rabat albo pyta, kiedy będzie wyprzedaż.
Są też tacy, którzy wyciągają z kieszeni wszystkie swoje oszczędności i odbierają marzenie, zapakowane w piękny szeleszczący papier. Są zawsze odprowadzani wzrokiem przez zazdrosnych klientów, którzy szepczą złośliwie, że właściciel sklepu to na pewno ktoś z rodziny i marzenie dostali pod ladą, po znajomości.
Właściciela sklepu dawno już proszono, aby obniżył ceny, co zwiększyłoby liczbę klientów. Ale takie postulaty za każdym razem spotykały się z odmową, bowiem właściciel uważa, że to obniży jakość marzeń.
Kiedy pytano go, czy nie obawia się bankructwa, mówił, że nigdy nie zabraknie śmiałków, gotowych ryzykować i zmieniać swoje życie, rezygnując z nawyków i bezpiecznej przewidywalności, zdolnych do wiary w swoje marzenia, mających dość sił i środków, by zapłacić za ich realizację…”
autor nieznany
15 marca 2015
Jak zmaterializowały się pieniądze.
Wali się wszystko, w każdej dziedzinie życia. Kompletny kataklizm. Między innymi utrata pracy i niemożność podjęcia nowej, pomimo usilnych starań. Już prawie zatrudniona i nic z tego. Zatrudniona i.. oszukana, bo pracodawca nie wypłacił wynagrodzenia.
Sytuacja jest taka jaka jest i usilne starania, aby zmienić ją na lepszą kończą się fiaskiem. Zaczynam żyć z dnia na dzień, zaczynam sprzedawać co się da, by utrzymać to co jest. Nerwy i stres, stres i nerwy.
Przychodzi dzień kiedy pojawia się bezsilność, bezradności i pojawia się odpuszczenie i wolność, bo już wszystko jedno, bo już nie ma wpływu na nic. Nie ma kontroli, nie ma oczekiwać. Całkowite poddanie się temu co jest i co ma być. Jest tylko teraz, ta chwila, która jest tak naprawdę moja. Nie ważne czy wyłączą lada dzień media, czy bank wyśle komornika, czy zabiorą mieszkanie... Nic nie jest już ważne, poza mną i tą chwilą. I...
I pojawia się mail... z ofertą pomocy. Pomocy finansowej, chociaż osoba pisząca nie jest pewna czy mój mail jest aktualny.
Nie znam osoby, a to co pisze przypomina głupi żart. Szczególnie w mojej ówczesnej sytuacji. Pokazuje synowi i ma takie samo odczucia.
Nie odpisuję. Jednak cały dzień mail nie daje mi spokoju. Następnego dnia z nieśmiałością odpisuję. Przychodzi kolejny mail z prośbą o podanie danych. Lawina wątpliwości i obaw... bo oszuści, bo... ale serce mówi aby podać. Poza tym nie mam już i tak nic do stracenia. Podaję i niech się dzieje co chce. Zapominam o wszystkim.
Mija kilka dni... przychodzą pieniądze i szok.
Może ja śnię. Nie, jednak nie śnię.
Zaczynam wirować... mediów w piątek nie odetną, w banku sprawa się odwlecze, spółdzielnia też coś dostanie i na jedzenie...
Życie jest piękne. Pieniądze się zmaterializowały!
Zmaterializowały się dopiero wówczas, jak odpuściłam wszystko i całkowicie się poddałam. Odpuściłam wszystko, bo już nie miałam wpływu na nic. Przestałam się starać, przestałam kontrolować, poddałam się i wówczas dostałam to, czego potrzebowałam na daną chwilę.
Zadziało się
Maria Mentalistka
14 marca 2015
Klucze do świadomej kreacji.
Klucz nr 1: Boska Matryca jest zbiornikiem, który utrzymuje wszechświat, pomostem pomiędzy wszystkimi rzeczami i zwierciadłem, które nam pokazuje to, co stworzyliśmy.
Klucz nr 2: Wszystko w naszym świecie jest wzajemnie połączone
.Klucz nr 3: Aby wykorzystać siłę samego wszechświata, musimy widzieć siebie raczej jako jego część, aniżeli jako odseparowanych od niego.
Klucz nr 4: Co raz było złączone, pozostaje na zawsze połączone, niezależnie od tego, czy jest fizycznie związane czy też nie.
Klucz nr 5: Akt skupienia naszej świadomości jest aktem tworzenia. Świadomość stwarza!
Klucz nr 6: Mamy wszelką moc, jakiej potrzebujemy, aby stworzyć zmiany, które wybierzemy!
Klucz nr 7: Obiekt uwagi naszej świadomości staje się rzeczywistością w naszym świecie.
Klucz nr 8: Nie wystarczy po prostu powiedzieć, że wybieramy nową rzeczywistość!
Klucz nr 9: Uczucie jest językiem, który „przemawia" do Boskiej Matrycy. Czuj, jakby twój cel był już osiągnięty, a twoja modlitwa już wysłuchana.
Klucz nr 10: Nie każde uczucie zadziała. To, które ma moc tworzenia, musi być pozbawione ego oraz osądzania.
Klucz nr 11: Musimy stać się w naszym życiu tym, czego pragniemy doświadczyć w naszym świecie.
Klucz nr 12: Nie jesteśmy ograniczeni tymi prawami fizyki, jakie znamy dzisiaj.
Klucz nr 13: W holograficznym „czymś", każda jego część odzwierciedla całość tego czegoś.
Klucz nr 14: Uniwersalnie połączony hologram świadomości obiecuje, że z chwilą, gdy tworzymy nasze dobre życzenia i modlitwy, są one już odebrane w miejscu przeznaczenia.
Klucz nr 15: Poprzez hologram świadomości, mała zmiana w naszym życiu zostaje odzwierciedlona wszędzie w naszym świecie.
Klucz nr 16: Minimalna liczba osób potrzebnych do wywołania zmiany w świadomości wynosi pierwiastek kwadratowy z 1% całej populacji.
Klucz nr 17: Boska Matryca służy jako zwierciadło związków, które tworzymy według swoich przekonań.
Klucz nr 18: Sedno naszych „negatywnych" doświadczeń można zredukować do jednego z trzech uniwersalnych lęków (lub ich kombinacji): lęku przed porzuceniem, niskim poczuciem własnej wartości albo brakiem ufności.
Klucz nr 19: Nasze prawdziwe przekonania są odzwierciedlane w naszych najintymniejszych związkach
Klucz nr 20: Musimy stać się w naszym życiu dokładnie tym, czego chcemy doświadczyć w naszym świecie.
Gregg Braden - Boska matryca
Bycie sobą, a burze w naszym życiu.
Bycie sobą wymaga odwagi. Nie mówię, o takiej jego wersji wyrażania siebie, kiedy wszystkim się podoba i wszyscy się zgadzają, bo zachowujemy się według narzuconych nam prze innych norm. Odwagi wymaga wówczas, kiedy zaczynamy się zachowywać niezgodnie z oczekiwaniami innych. Idziemy za głosem serca i tak też się zachowujemy. Otoczeniu najczęściej się to nie podoba, gdyż zaczynamy być nieprzewidywalni. Nie dostosowujemy się już do oczekiwań otoczenia, nie działamy już według narzuconych nam schematów czy wymagań, bo je odrzuciliśmy. Nie można być sobą i równocześnie spełniać cudzych oczekiwań.
Jeżeli pozostajemy w zgodzie z naszym sercem, to ono wie najlepiej co jest dla nas dobre. Wówczas też mamy odwagę do własnych zachowań i nie ulegamy różnym manipulacjom czy też presjom. Nie ulegamy, bo nasze serce już się na to nie zgadza. Wówczas nawet szantaż wobec nas bywa bezskuteczny. Bywa także, że otoczenie "próbuje" nas ukarać, jednak w efekcie końcowym niby kara jest dla nas tylko nagrodą.
Mając Miłość w sercu życie toczy się przepięknie, pomimo burz, które przechodzą oczyszczając wszystko wokół. Będąc Miłością jesteśmy tylko obserwatorami zachodzącego zjawiska i pozwalamy aby także samo znikło, tak jak samo się pojawiło.
Nic nie dzieje się w naszym życiu bez powodu. Nic nie wydarza się nam tylko dla nas. Jeżeli tylko zaakceptujemy to co jest, to co właśnie się wydarza i zostawimy przestrzeń, to życie samo zadba o to aby wszystko co się dzieje, działo się dla naszego dobra. Wystarczy, że nie będziemy przeszkadzać wysyłając nasze kombinujące ego na urlop.
"Jeżeli pozwalasz aby,
aby coś w twoim życiu runęło,
to tylko po to,
by na tych ruinach powstało coś nowego i pięknego."
Maria Mentalistka
13 marca 2015
Trzynastego, a tym bardziej w piątek.
Trzynastego
nawet w grudniu jest wiosna.
Trzynastego każda droga jest prosta.
Trzynastego nie liczy się strat.
Trzynastego od morza do Tatr.
Trzynastego kapelusze z głów poważnych zrywa wiatr.
Trzynastego wszystko zdarzyć się może.
Trzynastego świat w różowym kolorze.
Trzynastego nie smucą mnie łzy.
Trzynastego piękniejsze mam sny.
Trzynastego.
A ty właśnie trzynastego jesteś zły.
Wiem, że gniewasz się na mnie,
bo powodów masz tysiąc,
Ale jedno ci powiem.
Jedno mogę ci przysiąc.
Trzynastego wiosna twoje ma imię.
Trzynastego twoje myśli są przy mnie.
Trzynastego nie widzę twych wad
Trzynastego piękniejszy jest świat
Trzynastego.
I dlatego właśnie dzisiaj śpiewam tak.
Trzynastego wiosna twoje ma imię.
Trzynastego twoje myśli są przy mnie.
Trzynastego nie widzę twych wad.
Trzynastego piękniejszy jest świat.
Trzynastego.
I dlatego trzynastego śpiewam tak.
Trzynastego od morza do Tatr.
Trzynastego piękniejszy jest świat.
Trzynastego zaśpiewam Ci tak.
Trzynastego!
Trzynastego każda droga jest prosta.
Trzynastego nie liczy się strat.
Trzynastego od morza do Tatr.
Trzynastego kapelusze z głów poważnych zrywa wiatr.
Trzynastego wszystko zdarzyć się może.
Trzynastego świat w różowym kolorze.
Trzynastego nie smucą mnie łzy.
Trzynastego piękniejsze mam sny.
Trzynastego.
A ty właśnie trzynastego jesteś zły.
Wiem, że gniewasz się na mnie,
bo powodów masz tysiąc,
Ale jedno ci powiem.
Jedno mogę ci przysiąc.
Trzynastego wiosna twoje ma imię.
Trzynastego twoje myśli są przy mnie.
Trzynastego nie widzę twych wad
Trzynastego piękniejszy jest świat
Trzynastego.
I dlatego właśnie dzisiaj śpiewam tak.
Trzynastego wiosna twoje ma imię.
Trzynastego twoje myśli są przy mnie.
Trzynastego nie widzę twych wad.
Trzynastego piękniejszy jest świat.
Trzynastego.
I dlatego trzynastego śpiewam tak.
Trzynastego od morza do Tatr.
Trzynastego piękniejszy jest świat.
Trzynastego zaśpiewam Ci tak.
Trzynastego!
Trzynastego - Katarzyna Sobczyk
Glos twojego serca.
Twoje serce jest zawsze z tobą.
Nie masz lepszego przyjaciela od niego.
Zawsze chce dla ciebie jak najlepiej.
Zawsze jest "pod ręka".
Zawsze służy pomocą.
Zawsze otula miłością.
Słyszysz jego głos?
Głos twojego Serca.
Czy też bełkot rozumu zagłusza wszystko?
źródło zdjęcia: Naturologia
12 marca 2015
11 marca 2015
10 marca 2015
Porządkując otoczenie, porządkujesz własne życie.
W powietrzu czuć już zapach wiosny. Jeszcze chwila, jeszcze moment i natura zacznie budzić się do życia z zimowego snu. Jest to okres sprzyjający wszelkim porządkom, i tym w naszym otoczeniu, i tym w naszym życiu. Chcemy zmian, to zakasujemy rękawy i pełni energii i optymizmu zabieramy się do roboty, zaczynając od najbliższego otoczenia. Porządkujemy, czyścimy, odświeżamy i wyrzucamy zbędne graty i rupiecie. Takie porządki możemy potraktować jako fajną zabawę i robiąc porządkując fizycznie nasze otoczeni mamy możliwość mentalnego pozbywania się brudów z naszego życia.
Znacie ten moment, kiedy wpada coś w nasze ręce i już prawie ląduje w koszu czy worku do oddania komuś, gdzieś i nagle... stop. Zatrzymujemy się i... zaczynamy kombinować. To jest całkiem dobre, to może się jeszcze przydać, no szkoda... Nieważne, że i tak od dawna leżało to na dnie jakiejś szafy czy głęboko wciśnięte na tyły półki, ale kombinujemy jak "koń pod górę" wyszukując kolejne wymówki i usprawiedliwienia, aby się "tego czegoś" nie pozbyć.
Każda "taka rzecz" ma swoje odzwierciedlenie w naszym życiu. I zauważając u siebie opór przed fizycznym pozbyciem się jej, możemy zadać sobie pytania "czego aż tak bardzo się trzymam w życiu i czego nie chcę się pozbyć?".
Porządki są dobrą okazją by przyjrzeć się sobie.
Porządkując otoczenie, porządkujesz własne życie.
I to mi się podoba!
Subskrybuj:
Posty (Atom)